Z inicjatywy nowego Dyrektora Departamentu Polityki Zbrojeniowej MON – gen. dyw. pil. Dr Leszka Cwojdzińskiego, odbyło się w Warszawie seminarium na temat „Platformy bezzałogowe”. Podczas seminarium, po raz kolejny, na bazie prezentacji istniejących projektów i produktów bezzałogowych statków powietrznych, pokazano możliwości jakimi dysponują ośrodki naukowo-badawcze i ogólnie rzecz nazywając, strona przemysłowa w Polsce.
Ze strony Wojska, ogólne oczekiwania co do bezzałogowców, przedstawiono w ramach wystąpienia, Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych Sztabu Generalnego. Wystąpienie to, pozornie rozczarowujące, zawierało bardzo ważne przesłanie – „Jesteśmy użytkownikiem, bezzałogowe statki powietrzne to nie jest dla nas novum, mamy doświadczenie praktyczne 7 lat i kilkunastu tysięcy godzin lotów. Żeby iść dalej potrzebujemy nowego spojrzenia – nowy kierunków. Nowe, to nie znaczy nowe projekty – tylko nowe narzędzia. Szukamy w klasie taktycznych BSP, nie zaniedbując innych klas”.
Niestety oferta polskiego przemysłu nie zawierała nic poza tym, co jak określił w pewnym momencie Prowadzący „jest od dawna znane i można znaleźć w Internecie”. Próba dyskusji zakończyła się wnioskiem, iż Wojsko musi formułować konkretne i szczegółowe wymagania. Dopiero to, da asumpt do realizacji nawet bardzo skomplikowanych projektów.
Taki sposób działania jest możliwy, jednakże należy sobie zdawać sprawę z ceny, a będzie nią ciągłe i pogłębiające się zapóźnienie technologiczne. Zanim Wojsko, w swoim bezwładzie wynikającym z wielkości: „zauważy” problem; zanim „zrozumie”, że nie da się go rozwiązać na zasadzie „o trudnościach nie meldować”; zanim „przekuje” problem we własne potrzeby; zanim kolejne szczeble drabiny służbowej „zrozumieją”, że potrzeba istnieje; zanim zdecydują się na jej zaspokojenie; ….. miną lata (a nie doszliśmy jeszcze do etapu tworzenia koncepcji pod przyszłe plany). W ciągu tych lat, postęp może spowodować, że cała sprawa stanie się nieaktualna. Postulat o wyartykułowanie przez Wojsko konkretnych i szczegółowych wymagań, sam w sobie sformułowany jest zbyt ogólnie, co powoduje, że użytkownik, później, staje się „workiem bokserskim” uderzanym co chwila opinią – „sami nie wiedzą czego chcą”.
Aby potencjał rozwojowy był efektywnie wykorzystywany, Wojsko musi przedstawiać wnioski z dotychczasowych swoich działań, zarówno w sferze wykorzystania BSP, jak również w innych dziedzinach działań. Natomiast rolą przemysłu i ośrodków naukowo-badawczych jest wyłuskiwanie, z powyższych wniosków – potrzeb jakie już istnieją lub jest prawdopodobne, że zaistnieją oraz tworzenie rozwiązań i proponowanie ich. To podejście także ma swoją cenę – ilość projektów, na daną chwilę, nietrafionych.
Jedna ze stron musi przerwać błędne koło „wszechoczekiwania”, tj. z jednej strony- oczekiwań na konkretne wymagania, z drugiej – oczekiwań na propozycje mogące na tyle dać do myślenia, że będzie można te konkretne wymagania sformułować. Ze względu na istnienie konkurencji zagranicznej, stroną tą wydaje się być (niestety lub „stety”) strona przemysłowa. Zaniedbanie prowadzi do olbrzymich kosztów, z których wielkości i wielotorowości najlepiej zdaje sobie sprawę firma WB Electronics, przełamująca właśnie zagraniczny prymat – samolotem FlyEye (czego dała wyraz w swoim wystąpieniu).
Jeśli jesteśmy przy firmach zagranicznych, to reprezentowane były dwa koncerny izraelskie: IAI i Elbit. W wystąpieniach, także prezentowały swoje własne rozwiązania, lecz cechowało je różne podejście. IAI skupił się na prezentacji cech samolotu Heron i większego Heron TP. Elbit skupił się na przedstawieniu wniosków z operacji bojowych, które to wnioski legły u podstaw stworzenia i rozwoju rodziny BSP Hermes.
W zakresie morskich technologii bezzałogowych, dominowało podejście do bezzałogowców w roli urządzeń do rozminowania. Tymczasem, jest to już dzień dzisiejszy. Jutro należy, być może, do bezzałogowych okrętów podwodnych służących do minowania akwenów.
Największa wszechstronność widoczna była w dziedzinie pojazdów lądowych, gdzie pokazano możliwości wynikające z potrzeb transportu, rozpoznania, patrolowania i dozorowania. Z jednej strony wskazuje na wykorzystywanie szerokiego i wielowątkowego dostępu do informacji o problemach użytkownika (głównie z toczących się działań w Afganistanie, lecz nie tylko), z drugiej pokazuje, otwartość podmiotów, z tej akurat dziedziny, na informację zwrotną od użytkownika. Co prawda technologie lądowe wymagają relatywnie tańszych rozwiązań, jednak nie należy zapominać, że to środowisko jest najtrudniejszym do poruszania się robotów.
Podsumowując, spotkania tego typu są potrzebne, jednakże większy nacisk musi być położony na prezentowanie problemów z którymi boryka się Wojsko w zakresie bezzałogowców poruszających się w trzech żywiołach, tak aby strona przemysłowa mogła określać kierunki w jakich musi pójść w sferze tworzenia rozwiązań i propozycji.