W zaszłym tygodniu byliśmy świadkami niemałej „burzy” po deklaracji MON o rozważanych kierunkach działań wobec samolotów Su-22. Jednym z nich miałoby być przejęcie części zadań przez bezzałogowe statki powietrzne.
Informacje na ten temat powtórzyły za PAP portale informacyjne, a na specjalistycznych (i nie tylko) forach rozgorzały dyskusje. W ogólnym rozrachunku projekt zebrał negatywne opinie, do określenia „brednie” włącznie. Tymczasem…..
Tymczasem, w Szwecji, propozycja bezzałogowego samolotu JAS-39 Gripen jako jedna z siedmiu dróg modernizacji tego samolotu, została przedstawiona rządowi przez specjalnie do tego celu powołaną komisję. Link TUTAJ (w j. szwedzkim).
Analiza obejmuje horyzont czasowy do 2030 r. i wskazuje na szereg warunków które bezzałogowy Gripen będzie musiał spełnić. Nie mniej jednak, propozycja ta jest prezentowana na równi z propozycjami modernizacji systemów pokładowych, zachowaniu dotychczasowych wersji, wymiany silnika i importu innych samolotów. To oznaczałoby, że propozycji polskiego MON ciężko będzie zarzucić bredzenie. Szwedzi dają sobie więcej czasu, z tym że nie użytkują oni samolotów Su-22, a więc i nie są poddani presji związanej z postępującym starzeniem się tego sprzętu.
Spoglądając na całość sprawy z nieco innego punktu widzenia zauważmy, że mamy rok 2012 i do 2018 (określonego jako rok graniczny) pozostaje 5,5 roku. To prawie tyle ile trwała II wojna światowa. Patrząc tylko na technikę lotniczą, rozpoczęły ją samoloty min. ze stałym podwoziem, a zakończyły samoloty odrzutowe. Od utworzenia dywizji pancernych w Niemczech (1935), a do momentu kiedy ruszyły na Polskę jako część niemieckiego ataku (1939) minęło lat 5.
Czy przy dzisiejszych możliwościach projektowo-produkcyjnych, stworzenie bezzałogowego samolotu który przejmie część zadań samolotów Su-22 jest aż tak niemożliwe?