Podczas wizyty w Inowrocławiu, Minister Obrony Narodowej zakomunikował o powołaniu do końca 2011 roku, Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych (BLWL). W ramach procesu tworzenia Brygady, istniejące dotychczas w Wojskach Lądowych (WLąd), pułki śmigłowców bojowych (49 i 56), mają zostać przekształcone w bazy lotnicze. W struktury Brygady włączone zostaną funkcjonujące w WLąd bezzałogowe statki powietrzne.
Dotychczas bezzałogowce WLąd zgrupowane były w dywizjonie rozpoznania powietrznego, będącego jedną z części 49 pułku śmigłowców bojowych. Co prawda dywizjon bazował w zupełnie innym miejscu niż reszta jednostki, jednak pozostawał w podległości dowódcy 49 pśb. Wydaje się prawdopodobne, że tworzenie Brygady LWL zbiegnie się z odejściem od struktury pułków śmigłowców bojowych, a tym samym dywizjon zostanie podporządkowany zupełnie inaczej.
Jeśli te analizy się potwierdzą, to ranga dywizjonu rozpoznania powietrznego niebagatelnie wzrośnie. Będzie to spowodowane nie tyle gwałtownym rozwojem tej branży, ale, a może przede wszystkim, faktem stanowienia samodzielnego ośrodka lotniczego z własną infrastrukturą. W dalszej kolejności może to doprowadzić do stworzenia w obecnym miejscu stacjonowania, czegoś na kształt centrum wojskowego lotnictwa bezzałogowego. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że personel dywizjonu posiada na dzień dzisiejszy największe, ze wszystkich rodzajów wojsk, „bezzałogowe” doświadczenie. Być może, w dziedzinie prowadzenia rozpoznania z powietrza i taktyki, piloci-operatorzy dywizjonu, stoją wyżej niż pierwszy użytkownik systemów bezzałogowych tj. GROM. Dość zauważyć, że pomimo małych rozmiarów platformy powietrznej, potrafią oni „podwiesić pod nią” wagomiar pocisków, równy salwie dywizjonu artylerii lufowej i spowodować trafienie w cel. Z tej perspektywy, założenie jakie legło u podstaw formowania najpierw eskadr bezzałogowców, a potem dywizjonu, wydaje się znajdować swoje potwierdzenie. Polegało ono na stworzeniu i funkcjonowaniu lotnictwa bezzałogowego w oparciu o istniejące elementy lotnicze WLąd (pułk śmigłowców). Powyższa koncepcja umożliwiła czerpanie, przez najmłodszy rodzaj lotnictwa wojskowego, z dorobku dojrzałego lotnictwa załogowego. Oczywiście, nie obyło się to zapewne bezboleśnie, ale widocznie potrafiono wypracować reguły współpracy na tyle skuteczne, że nie było słychać o jakimkolwiek zdarzeniu lotniczym w którym zaangażowany byłby jednocześnie bezzałogowiec i śmigłowiec WLąd.
Istnienie specjalistycznych oddziałów bezzałogowców, umożliwia nie tylko stałe podnoszenie umiejętności przez ich personel, ale także tworzenie całego systemu działania, od zasad selekcji ludzi do taktyki prowadzenia rozpoznania powietrznego. Wbrew utartym opiniom, nawet będące na wyposażeniu dywizjonu samoloty Orbiter, pomimo swojego „modelarskiego” wyglądu i rozmiarów, wymagają od personelu stałego podtrzymywania nawyków. Nie dałoby się tego zapewnić w innej, niż dedykowana strukturze. Oczywiście nie ma rozwiązań bez wad, a w powyższym jest nią to, że potrzebne jest tworzenie/przenoszenie etatów.
Pojawiają się wciąż koncepcje nasycenia bezzałogowcami naziemnych oddziałów rozpoznawczych. Wydają się one wynikać, z postrzegania BSP (przynajmniej klasy mini i LALE), jako sprzętu tak prostego w obsłudze, że „można go przechowywać w szafie i latać pomiędzy musztrą, a strzelaniem, bo autopilot i tak wszystko załatwi”. Praktyka może boleśnie zweryfikować podobne rojenia, zwłaszcza, że zrobiła to już w krajach o wiele bardziej z bezzałogowcami obytymi.
Póki co, zmiany organizacyjne w LWL, wydają się malować przyszłość bezzałogowców WLąd w bardziej kolorowych barwach, w przeciwieństwie do nadchodzących problemów w załogowej części LWL
GT