za isaf.wp.mil.pl
Informacja na współczesnym polu walki jest jedną z najważniejszych wartości, które bezpośrednio wpływają na powodzenie prowadzonych działań.
Dzięki zastosowaniu środków rozpoznawczych możemy skuteczniej walczyć z przeciwnikiem, podkreślił zastępca dowódcy Zgrupowania Bojowego „Bravo”, a zarazem dowódca polskiego posterunku w Qarabagh mjr Grzegorz Kaliciak. On i jego żołnierze na co dzień korzystają z bezpilotowców i kamer obserwacyjnych.
„Trutnie” lub „drony” – to potoczna nazwa dla bezzałogowych samolotów rozpoznawczych używanych przez wojska koalicji Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa ISAF. Jak Afganistan długi i szeroki spotkać można bardzo wiele rodzajów tego uzbrojenia. Różnią się od siebie przede wszystkim wielkością, zasięgiem, możliwościami, a niektóre wyposażone są dodatkowo w pociski i bomby.
Polacy w małej bazie Qarabagh dla wsparcia swoich codziennych działań wykorzystują taktycznego „Orbitera”. „Wyjeżdżając na patrole zawsze staram się by nasze operacje zabezpieczane były przez Orbitera. Dzięki temu nasi żołnierze są bezpieczniejsi,” zaznaczył zastępca dowódcy 1. kompanii piechoty zmotoryzowanej por. Krzysztof Słowik. Wielka zaletą polskiego „drona” są jego małe wymiary, przez co staje się bardzo mobilny. Zdarza się, że patrole zabierają obsługę ze sobą, dzięki czemu mogą mieć bezpośredni wgląd w teren. Napędzany silnikiem elektrycznym bezzałogowiec jest niemal niesłyszalny z ziemi, a dodatkowo biorąc pod uwagę jego możliwości rozpoznawcze staje się idealnym rozwiązaniem dla małych pododdziałów działających w Afganistanie. „Dzięki specjalnym przyrządom optycznym mamy możliwość prowadzenia obserwacji zarówno w dzień jak i w nocy,”….
Cały artykuł TUTAJ
Wygląda więc na to, że w cieniu bardziej działań ScanEagle’a i niemal regularnych lotów Aerostara, trwa codzienna, cicha, mrówcza praca rozpoznawcza bezpośrednio na rzecz znajdujących się w terenie żołnierzy. Praca wykonywana przy użyciu pierwszego systemu bezzałogowego, jaki znalazł się na wyposażeniu Sił Zbrojnych. Słowa zastępcy dowódcy kompanii mogą z powodzeniem służyć za odpowiedź na stwierdzenia o niesprawdzaniu się Orbiterów w Afganistanie względu na mały zasięg i wymiary nieodpowiednie do warunków afgańskich, jakich to ocen nie szczędzono w latach poprzednich. Afganistan stawia wysoko poprzeczkę każdemu sprzętowi latającemu, dość wspomnieć problemy naszych Mi-24 i szerokiej dyskusji o potrzebie zastosowania mocniejszych silników.
W przypadku Orbiterów sprawa ma się nieco bardziej skomplikowanie, niżby to wyglądało na pierwszy rzut oka. Ze względu na zakres wysokości operacyjnych, do trudnych warunków wykonywania lotów, dorzucić należy konieczność stosowania pewnych zasad, które nazwalibyśmy „niebieską taktyką”. Ukrycie się w powietrzu maszyną o rozpiętości skrzydeł nieco ponad dwa metry nie należy do zadań najłatwiejszych, a właśnie skrytość działania jest istotą prowadzenia rozpoznania obrazowego przy użyciu bezzałogowych statków powietrznych. Różnie jest ona realizowana. Jedne systemy wykonują loty na dużych wysokościach, co wymaga zastosowania lepszych czujników, inne, ze względu na swoje małe rozmiary, korzystają codziennych czynności ludzkich, pozwalających na skuteczne „schowanie się ” platformą w powietrzu.