Wojsko Polskie.
Zacznijmy jednak od innej strony niż dotychczas, czyli od użytkownika. Wielkim obecnym był dywizjon rozpoznania powietrznego. Jednostka nie tak medialna i rzucająca się w oczy, jak tajne jednostki Wojsk Specjalnych. Jednakże stanowi najwyższą jakość w lotnictwie bezzałogowym w Polsce. Wyrosła z pułku śmigłowców, stanowi wzór nie tylko w Polsce. Model szkolenia i pracy załogi BSP był przedmiotem badań specjalistów francuskich i stwierdzili oni, że jest o wiele lepszy niż ich własny system (w którym bezzałogowce funkcjonują w strukturach jednostek artyleryjskich).
Dywizjon zaprezentował sprawdzony w Iraku, Afganistanie, czadzie i Polsce BSP Orbiter wraz z naziemną stacją kontroli, zespołem antenowym i wszystkimi rodzajami kamer. Egzemplarz pokazywany na MSPO i widoczny na zdjęciach to tzw. Orbiter-1. W chwili obecnej dywizjon przezbrajany jest na samoloty Orbiter-2.
Po drugiej stronie hali Sił Zbrojnych zapoznać się można było ze stoiskiem Warsztatów Techniki Lotniczej z Torunia. Są to warsztaty remontujące samoloty bezzałogowe typu Orbiter i FlyEye. Powstanie warsztatów wynikło z potrzeby dostosowania procedur remontowych i obsługowych do tego co istnieje w lotnictwie załogowym. Oczywiście z uwzględnieniem specyfiki BSP.
Uruchomienie całego systemu podtrzymania zdolności do lotów obniżyło o około 50% ilość zdarzeń i niesprawności jakie trapiły wczesne samoloty Orbiter. Pozwoliło to także na zapewnienie właściwej ścieżki remontu samolotów i urządzeń naziemnych. Personel techniczny warsztatów posiada uprawnienia równe uprawnieniom producenckim, a doświadczenie powoduje, iż są jest on równorzędnym partnerem w rozmowach z konstruktorami obsługiwanych bezzałogowców.
Pomiędzy tymi stoiskami spotkać można było ludzi, którzy „uszczęśliwieni” zostali bezzałogowcami wskutek usilnego dążenia decydentów, do posiadania najnowszych zabawek. Mowa tutaj o reprezentacji pułków artylerii. Okazuje się, że w zasadzie wszystkie prognozy o których pisano wcześniej się znajdują potwierdzenie.
Co najgorsze niektóre potwierdziły się w dwójnasób. Oto bowiem najnowocześniejsza technika jaką ma WP, została wciśnięta do jednostek artylerii w ramach funkcji nieetatowych. Innymi słowy osoby wykonujące lot, czyli podejmujące ciężar odpowiedzialności właściwy pilotom załogowych statków powietrznych, robią je poza swoimi obowiązkami właściwymi. Umówmy się – poza konkursem. Znając naturę tego typu rozwiązań można założyć, następujący rozwój sytuacji. Obowiązki nieetatowe zaczną pochłaniać coraz większą ilość czasu, a to chociażby z uwagi na konieczność wyjazdów. Tym samym ulegną zaniedbaniu obowiązki wynikające wprost z Kart Opisu Stanowiska. I wtedy właśnie nadejdzie czas opiniowania, w którym liczy się to co jest w karcie. To staje się z reguły przyczynkiem do odwołań, a w krytycznych sytuacjach – spraw sadowych.
Może właśnie nadszedł czas wyprostowania bezsensownej decyzji, która ignorowała zarówno wnioski z użycia w Polsce, jak również poza jej granicami. Decyzja powyższa jest także niezrozumiała w szerszym kontekście. Na ten przykład JTAC zostali zgrupowani w jednej jednostce, mimo iż charakter ich zadań predysponuje ich raczej do rozrzucenia po jednostkach. A załogi BSP są wciśnięte do jednostek, mimo że charakter ich działania wręcz nakazuje zgrupowanie w specjalistycznych pododdziałach i obdarzenie dużą samodzielnością operacyjną (samodzielna załoga) w przewidywaniu wydzielenia na odpowiednie kierunki.
Niezależnie od decyzji przełożonych należy życzyć personelowi tyle startów co lądowań i żeby wiszący nad ich stoiskiem najsłynniejszy egzemplarz w Polsce nie stał się wiszącym nad głową fatum.