Wojna w Libii charakteryzowała się znacząco dużym odsetkiem misji bezzałogowych statków powietrznych. Wygląda na to że bezzałogowce stają się narzędziem polityki o znaczeniu porównywalnym do używanych swego czasu, samolotów samolotów-52.
Libia, prawdziwa wojna dronów.
za tvn24.pl
Rekordowa ilość nalotów samolotów bezzałogowych
Podczas wojny były niezauważalne, ale najprawdopodobniej odegrały w niej bardzo dużą rolę. Amerykańskie samoloty bezzałogowe, od momentu pojawienia się nad Libią wykonały rekordową ilość nalotów na siły Muammara Kaddafiego. Przez sześć miesięcy było ich trzy razy więcej, niż od początku roku w Pakistanie.
Od momentu rozpoczęcia interwencji NATO w Libii w ostatnich dniach marca, kraje sojusznicze chwaliły się przede wszystkim atakami w wykonaniu klasycznych samolotów i śmigłowców. Faktycznie jednak znaczną część zadań nad krajem Kaddafiego wykonały amerykańskie zdalnie sterowane roboty.
Fala maszyn
Rzecznik Pentagonu ujawnił, że od pojawienia się dronów nad Libią 21 kwietnia, do momentu zabicia Kaddafiego, bezzałogowce zaatakowały 145 razy. Ogólnie wszystkich misji, które nie zakończyły się odpaleniem rakiet lub zrzuceniem bomb, było prawdopodobnie znacznie więcej. To rekordowy wynik.
Dla porównania, od początku roku w Pakistanie, który od lat jest głównym polem działania dronów, zaatakowały one tylko 57 razy. W całym 2010 roku, który był wyjątkowo intensywny w historii wykorzystania bezzałogowców, przeprowadziły one w Pakistanie jedynie 117 ataków. To wyraźnie mniej niż 145 razy w Libii w ciągu sześciu miesięcy.
– Lotnictwo wojskowe USA dokonało pierwszego ataku na cel w Libii przy… czytaj więcej »
Oficjalnie od pierwszego kwietnia Amerykanie wycofali się z bombardowań na rzecz NATO. Faktycznie jednak ciągle wspierali sojuszników. Od pierwszego kwietnia maszyny USA przeprowadziły 397 ataków. Czyli uderzenia bezzałogowców stanowiły około 35 procent całości nalotów.
Cały artykuł TUTAJ