Trwają konsultacje nad zamianami projektem rozporządzenia w sprawie wyłączenia zastosowania niektórych przepisów ustawy – Prawo lotnicze do niektórych rodzajów statków powietrznych oraz określenia warunków i wymagań dotyczących używania tych statków. Lekturę zacząłem jednak nie od treści samego rozporządzenia, a od oceny skutków regulacji.
Jest tam kilka braków jak choćby brak analizy wpływu na bezpieczeństwo operacji załogowych statków powietrznych. Tym jednak zajęły się już portale lotnictwa załogowego. Dla nas o wiele ważniejszy jest brak jakiejkolwiek rekomendacji idącej w pewnym dość zasadniczym kierunku. Ale od początku…
Lotnictwo bezzałogowe różni się tym od załogowego, że pilot (czy jak to się teraz mówi – operator) znajduje się na ziemi. W załogowym statku powietrznym operator jest odseparowany zarówno od pasażerów, jak również od… uwaga!….przechodniów (tak, wiem, że oczywiste – czytaj dalej). Istnieją procedury zabraniające wchodzenia do kokpitu w którym siedzą piloci, drzwi są specjalnie konstruowane, itd. Oczywistym też jest, że taki operator/pilot unosi się w powietrzu, więc przechodzień nie ma do niego dostępu.
Pilot/operator BSP znajduje się na ziemi. A dodatkowo poprzez wprowadzenie wymogu oznaczenia (kamizelką), „podświetlono” go dla całego otoczenia. Przyciąga więc uwagę, podchodzą ludzie, zagadują. I nie są to ludzie którzy chcą źle. Ot, facet lata dronem…podejdę…zapytam….”Panie, a do tego to trzeba jakieś papiery, żeby latać?”. A za nim następni. Czy to są warunki do bezpiecznego wykonywania lotu? Wszyscy zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakim grozi zagadywanie kierowcy. A pilota? Też jasne. A osobę pilotującą BSP?
Idąc dalej. W dobie powszechnie podnoszonego tematu ochrony danych, wizerunku oraz własności, znajdą się osoby, którym dron jest niemiły. Taka sytuacja – ktoś komu dron przeszkadza zaczyna zwracać gwałtownie pilotowi/operatorowi uwagę. Pilot/operator nie reaguje (właśnie odbywa lot, mimo, że stoi na ziemi). Frustracja narasta… I to z obu stron. Osoba podchodzi bliżej – powtarza żądania…. „Ja mu mówię….A facet sobie dalej lata…”. Sytuacja się zaognia, aż w pewnym momencie….. Znajdą się frustraci, którzy będą reagowali bezmyślnie….”No to mu wytraciłem ten jego tablecik!”. Takie przypadki już były. A przecież to wpływa bezpośrednio na bezpieczeństwo lotu statku powietrznego, a tym samym na bezpieczeństwo jako takie. I czyja w takim wypadku będzie wina za sprowadzenie zagrożenia? A za spowodowanie wypadku? A katastrofy?
Na pokładzie samolotu (załogowego) wszystko jest jasne. Pilota nie zagadujemy. Częściowo dlatego, że nie ma jak podejść. Ale także zdajemy sobie sprawę, że jedziemy na tym samym wózku. Pilot zawsze może nakazać opuszczenie kokpitu i każdy rozumie zakres jego władzy. A w bezzałogowcach? Gdzie jest pokład? Gdzie się zaczyna, a gdzie kończy władza operatora (pilota)?
Kodeks Wykroczeń przewiduje co prawda sankcje za uczynienie urządzenia niezdatnym do funkcjonowania zgodnie z przeznaczeniem (art. 71), ale jest to w rozdziale dotyczącym wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu ludzi i mienia (obok np. płoszenia zwierząt, wylewania nieczystości i wypalania trawy). W rozdziale dotyczącym wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji – jednoznacznego zapisu brak. Zachodzi więc obawa, że osoba, która wytrąci konsolę z rąk operatora (pilota) zapłaci grzywnę, operator (pilot) zostanie pociągnięty za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. A jeśli ktoś zmusi pilota/operatora do lotu w kierunku obiektów ważnych lub zgromadzeń publicznych?
I tego właśnie brakuje obecnie – ochrony prawnej operatora/pilota BSP w trakcie wykonywania czynności lotniczych. Przy okazji obecnej nowelizacji, należy więc w trybie pilnym uzgodnić brzmienie i wprowadzić zapisy do Kodeksu Wykroczeń w rozdziale 11 (wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji), nakładające sankcje na osoby, które będą przeszkadzały operatorowi (pilotowi) w wykonywaniu czynności lotniczych z użyciem bezzałogowego statku powietrznego. Na przykład takie: ”Kto utrudnia prawidłowo oznakowanemu operatorowi (pilotowi) bezzałogowego statku powietrznego wykonywanie czynności w locie podlega karze ……..”. Wpłynie to też dobrze na prawidłowe oznakowanie się personelu lotnictwa bezzałogowego. Kodeks Karny, w części dotyczącej przestępstw przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, jest dobrze sformułowany, natomiast trzeba mieć na uwadze, że automatyzacja postępuje bardzo szybko.
Polska jest europejskim liderem w zakresie organizacji przestrzeni powietrznej. Doszliśmy do etapu rozwoju w którym należy operatora (pilota) BSP chronić przed zewnętrzną ingerencją w jego pracę tj. w wykonywanie przez niego czynności lotniczych. Tak samo jak pilota załogowego SP. Nowa jakość jaką przywołały na świat drony, wymaga nowego podejścia do utartych pojęć.
A tak swoją drogą to mamy kolejny przykład jak ważnym było prawidłowe, zgodne z regułami j. polskiego i tradycji lotniczej, nazwanie „pilotem” – osoby pilotującej statek powietrzny-bezzałogowy. A wystarczyło 7 lat temu wysłuchać pilotów lotnictwa bezzałogowego z setkami godzin nalotu (i nie mówię o braci modelarskiej), poszerzyć nieco horyzonty myślenia i przyjąć do wiadomości ówczesną praktykę dnia codziennego gdzie pilot odpowiadał za lot, a operator za kamery. Miejmy nadzieję, że uda się wrócić na te tory. Właśnie bowiem odsłoniliśmy ogrom zapętlenia regulacji jaki się zacznie dziać, tylko z powodu braku tego jednego dwusylabowego słowa. Po prostu to zróbmy. A wtedy z miejsca jasnym stanie się nawet punkt 9 w art. 210 w rozdziale XII Prawa Lotniczego.
GT.