za wyborcza.pl
Bezzałogowe samoloty szpiegowskie startują już z bazy w Mirosławcu, gdzie powstał jedyny w kraju dywizjon rozpoznania powietrznego. Wojsko zapewnia: maszyny latają tylko nad poligonem drawskim.
To właśnie w Mirosławcu polskie wojsko trzyma swoje „oczy”. To tzw. UAV (unmanned aerial vehicle), czyli bezzałogowe samoloty rozpoznawcze (bsr), nowe nabytki polskiego wojska. Armia nie podaje, ile, nazywanych potocznie szpiegowskimi, samolotów stacjonuje w Mirosławcu. Ale nie ukrywa, że to tutaj szkolą się teraz ich operatorzy, którzy w przyszłości będą posługiwali się bsr-ami np. na misji w Afganistanie.
– W Mirosławcu powstał dywizjon rozpoznania powietrznego – mówi ppłk Tomasz Szulejko z dowództwa wojsk lądowych. – Jednostka jest w trakcie rozwijania, na razie podlega 49. Pułkowi Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim, a w przyszłym roku stanie się częścią pierwszej Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Rozwijanie systemów rozpoznawczych nie powinno nikogo dziwić, to naturalny kierunek w nowoczesnej armii.
Jak się dowiedzieliśmy, w Mirosławcu dla dywizjonu bsr wydzielono część bazy lotniczej, zmodernizowano hangary, systemy łączności. Na razie wojsko ściągnęło tu tzw. mini bsr. To systemy Orbiter, które polskie wojsko kupiło w 2007 r. od izraelskiej firmy Aeronatics Defence Systems. Od tego czasu orbitery używane są przez naszych żołnierzy na misji w Afganistanie. Mają wiele zalet: są praktycznie niesłyszalne, pozwalają wykryć pojazd z dwóch kilometrów, a człowieka – z 900 metrów, w dzień i w nocy. Są małe, bo rozpiętość skrzydeł wynosi nieco ponad 2 metry, a długość jeden metr. Mogą latać na wysokości ponad 3 km. Niedługo, bo zaledwie niecałe dwie godziny.
Najprawdopodobniej wiosną do Mirosławca trafią znacznie nowocześniejsze samoloty bezzałogowe średniego zasięgu. Izraelski Aeronautics ma dostarczyć wtedy większe bsr-y Aerostar (polski MON kupił osiem takich maszyn, do Mirosławca trafią cztery). Te mogą przebywać w powietrzu nawet 12 godzin na maksymalnym pułapie 5 km. Ich superczułe kamery na bieżąco przekazują szczegółowy obraz ziemi do centrum dowodzenia – zarówno w dzień, jak i w nocy. Wiemy, że Mirosławiec odwiedzili już przedstawiciele izraelskiej firmy Aeronautics.
W zasięgu Aerostarów znajdują się największe miasta województwa: Koszalin, Szczecin czy Stargard Szczeciński. Wojsko przekonuje jednak, że nie musimy obawiać się, że podglądać nas będą wojskowe bezzałogowce. – Maszyny latają tylko nad poligonem drawskim – zapewnia ppłk Tomasz Szulejko.
Armia nie podaje, ile bezzałogowych samolotów jest i ile docelowo będzie w Mirosławcu. Ustaliliśmy jednak, że dywizjon bsr ma być rozwinięty do trzech eskadr, a w nich od 9 do nawet 12 zestawów bsr (każdy to cztery maszyny). Bo nasz resort obrony nie zamierza poprzestać na tym, co już kupił. W planach są zakupy bezzałogowców, które nie tylko śledzą teren w dzień i w nocy, ale będą też uzbrojone.
Po co nam bezzałogowce? MON tłumaczy, że to w Mirosławcu szkolić się będą operatorzy tych samolotów na misje, ale zakłada także, że bezzałogowe systemy będą przydatne do obrony naszego kraju, bo to najlepszy sposób na ciche śledzenie ruchów przeciwnika.
– W Mirosławcu powstał dywizjon rozpoznania powietrznego – mówi ppłk Tomasz Szulejko z dowództwa wojsk lądowych. – Jednostka jest w trakcie rozwijania, na razie podlega 49. Pułkowi Śmigłowców Bojowych w Pruszczu Gdańskim, a w przyszłym roku stanie się częścią pierwszej Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Rozwijanie systemów rozpoznawczych nie powinno nikogo dziwić, to naturalny kierunek w nowoczesnej armii.
Jak się dowiedzieliśmy, w Mirosławcu dla dywizjonu bsr wydzielono część bazy lotniczej, zmodernizowano hangary, systemy łączności. Na razie wojsko ściągnęło tu tzw. mini bsr. To systemy Orbiter, które polskie wojsko kupiło w 2007 r. od izraelskiej firmy Aeronatics Defence Systems. Od tego czasu orbitery używane są przez naszych żołnierzy na misji w Afganistanie. Mają wiele zalet: są praktycznie niesłyszalne, pozwalają wykryć pojazd z dwóch kilometrów, a człowieka – z 900 metrów, w dzień i w nocy. Są małe, bo rozpiętość skrzydeł wynosi nieco ponad 2 metry, a długość jeden metr. Mogą latać na wysokości ponad 3 km. Niedługo, bo zaledwie niecałe dwie godziny.
Najprawdopodobniej wiosną do Mirosławca trafią znacznie nowocześniejsze samoloty bezzałogowe średniego zasięgu. Izraelski Aeronautics ma dostarczyć wtedy większe bsr-y Aerostar (polski MON kupił osiem takich maszyn, do Mirosławca trafią cztery). Te mogą przebywać w powietrzu nawet 12 godzin na maksymalnym pułapie 5 km. Ich superczułe kamery na bieżąco przekazują szczegółowy obraz ziemi do centrum dowodzenia – zarówno w dzień, jak i w nocy. Wiemy, że Mirosławiec odwiedzili już przedstawiciele izraelskiej firmy Aeronautics.
W zasięgu Aerostarów znajdują się największe miasta województwa: Koszalin, Szczecin czy Stargard Szczeciński. Wojsko przekonuje jednak, że nie musimy obawiać się, że podglądać nas będą wojskowe bezzałogowce. – Maszyny latają tylko nad poligonem drawskim – zapewnia ppłk Tomasz Szulejko.
Armia nie podaje, ile bezzałogowych samolotów jest i ile docelowo będzie w Mirosławcu. Ustaliliśmy jednak, że dywizjon bsr ma być rozwinięty do trzech eskadr, a w nich od 9 do nawet 12 zestawów bsr (każdy to cztery maszyny). Bo nasz resort obrony nie zamierza poprzestać na tym, co już kupił. W planach są zakupy bezzałogowców, które nie tylko śledzą teren w dzień i w nocy, ale będą też uzbrojone.
Po co nam bezzałogowce? MON tłumaczy, że to w Mirosławcu szkolić się będą operatorzy tych samolotów na misje, ale zakłada także, że bezzałogowe systemy będą przydatne do obrony naszego kraju, bo to najlepszy sposób na ciche śledzenie ruchów przeciwnika.
Marcin Górka