W dniach 08-10.11.2011 odbyła się w konferencja nt. „Ochrona infrastruktury krytycznej w kontekście Euro 2012”, organizowana przez firmę JAKUSZ z Kościerzyny.
Co prawda większość wystąpień dotyczyła zagrożeń bombowych i spraw związanych z materiałami wybuchowymi, to bezzałogowe statki powietrzne zostały jednak wspomniane w toku konferencji.
Podkreślono możliwości zapewnienia informacji z powietrza dzięki BSP, jako elementu wzmacniającego ocenę sytuacji w rejonie zainteresowania. Dzięki temu możliwe jest lepsze określenie charakteru zaistniałych sytuacji oraz manewrowanie siłami zarówno ratowniczymi jak i porządkowymi.
Nie zabrakło uwypuklenia, roli bezzałogowców w zabezpieczeniu imprezy, a nie w jej transmisji. Pojawiają się, bowiem, co jakiś czas, informacje o planowaniu latania, głównie bezzałogowymi wirnikowcami, po kopułami stadionów. Z jednej strony oczywistym jest niebezpieczeństwo, na jakie narażona zostałaby impreza jako całość, gdyby na takie rozwiązanie zdecydował się ktoś z organizatorów. Niebezpieczeństwo tym większe, że działoby się to w rejonie o wysokim nagromadzeniu różnego rodzaju fal radiowych, co zwiększa zarówno możliwości zakłócenia strumienia sterowania bezzałogowcem, jak również zakłócenia działania innych urządzeń przez bezzałogowiec. Rezultaty obu zdarzeń rozciągają się od paniki na stadionie po zakłócenia transmisji, aż do przerwania meczu. Na drugim biegunie mamy awarie mogące zdarzyć się bezzałogowemu statkowi powietrznemu jak każdej zresztą konstrukcji. Młotek potrafi się zepsuć, a co dopiero, o niebo bardziej skomplikowany, zdalnie sterowany wiropłat. Skutki tego zdarzenia zaczynają się od zranienia osób, na które sprzęt spadnie, aż do przerwania meczu w sytuacji, kiedy stanie się to dokładnie nad boiskiem. Nie są to obawy bezpodstawne. Jako przykład zadziałania techniki wbrew intencjom organizatorów można podać uruchomienie się spryskiwaczy podczas meczu Lechia Gdańsk – Lech Poznań w Gdańsku w dniu 22.10.2011. Wziąć powinni sobie to do serca wszyscy, którzy myślą odpowiedzialnie o organizacji poszczególnych meczów. Latanie zawsze jest w jakimś stopniu niebezpieczne, w tym jednak wypadku ewentualne straty mogą znacząco przewyższyć zyski. Zawieszenie pod kopułą stadionu kilkukilogramowej latającej kamery z wirnikiem/śmigłem, w sytuacji, gdy każdy metr kwadratowy boiska i trybun obserwowany jest, przez co najmniej kilka kamer zamontowanych o wiele pewniej niż „na powietrzu”, jest bezsensownym narażaniem siebie i innych.
Olbrzymia, acz niewdzięczna rola bezzałogowych statków powietrznych leży w sferze zabezpieczenia otoczenia stadionu i to wcale nie tego bezpośredniego.
Olbrzymia – ponieważ daje ona obraz sytuacji z góry na podstawie którego, nie tylko można efektywniej używać elementów systemu ratowniczo-porządkowego, ale również zapewnia kontrolę tychże elementów. Przełożony jest w stanie w stwierdzić czy i jak podwładni realizują postawione zadania, czy nie potrzeba wsparcia oraz czy postawione zadanie jest nadal aktualne.
Rola ta jest niewdzięczna ze względu na to, że w takim wypadku personel wykorzystany do prowadzenia obserwacji musi być odcięty od informacji które mogłyby zakłócić jego postrzeganie sytuacji, a więc także od informacji z trwającego właśnie meczu.
Podczas konferencji podniesiono także najważniejszy problem, którego rozwiązania unikają jak na razie wszystkie komórki, organizacje i instytucje zaangażowane w organizację i zabezpieczenia imprezy. Problem ten sprowadza się do, złożonego z dwóch słów, pytania – kto dowodzi?. W ślad za tym pojawiają się bardziej szczegółowe pytania: jeśli jest kilku dowódców, to jak rozkładają się obszary odpowiedzialności i na jakich etapach? Czy nie ma przypadkiem obszarów odpowiedzialności, do których nikt się nie przyznaje? Jeśli takie pytania/stwierdzenia padają z ust najlepszych specjalistów od tak groźnych zdarzeń jak zdarzenia bombowe, to czy nie jest to poważny sygnał o tym, że odtrąbienie zakończenia budowy stadionów nie równa się gotowości do akcji.